Szkicowanie w plenerze

Dziś powracam z tematem szybkich i bardzo szybkich szkiców plenerowych. Miałam wrzucić coś innego, bardziej czasochłonnego, ale myślę, że sezon letni bardziej skłania do powłóczenia się gdzieś z kartkami papieru i ołówkami, więc uznałam, że to jest bardziej "na czasie". 

Być może są ludzie, którzy potrafią uniknąć błędów na szybkich szkicach. Ja do nich nie należę. Niby się staram, ale zawsze coś tam nie gra. Nie ten cień, albo jego brak, nie te kąty, coś jest za duże albo za małe. Za dużo szczegółów albo za mało. Jak w piosence Edyty Geppert - zawsze "za". A jednak lubię w ten sposób spędzać czas i takie szkicowanie sprawia mi przyjemność.

Pierwszy rysunek miał być szybszy, ale zaabsorbowała mnie brama i cegiełki. Poświęciłam więc im więcej czasu. Tempo zwiększyłam dopiero na drzewach, co widać, bo już mnie wołano, żebym się ruszyła ;) To musi być trudne, wybrać się na wycieczkę z takim spowalniaczem ;)


Drugi rysunek to typowe szybkie szkice, a nawet bardzo szybkie. Drzewa to coś co mnie zawsze intryguje. Każde z nich wygląda inaczej, choć od dzieciństwa przyzwyczajono nas, że dzielą się na dwie kategorie - drzewa liściaste, które rysujemy jako koła "na patyku" (takie lizaki) i drzewa iglaste, czyli choinki złożone z trójkącików. Dość trudno uwolnić się od tych wizji, nawet dorosłym. Czasem udaje mi się przysiąść gdzieś na łące i na szybko spróbować odwzorować kilka kształtów. W dużym uproszczeniu tutaj uzyskałam coś takiego:

 

Zachęcam do szkicowania w plenerze :)

Komentarze

Popularne posty